Odwołania z zajmowanych stanowisk starosty, przewodniczącego Rady Powiatu oraz prezesa Ostrzeszowskiego Centrum Zdrowia – tego na ostatniej sesji Rady Powiatu domagał się radny Stanisław Hemmerling. Posiedzenie przebiegało w niezwykle burzliwej atmosferze, w jego trakcie padło wiele poważnych oskarżeń i mocnych słów.

Jak łatwo się domyślić, głównym punktem zapalnym były ostatnie wydarzenia w ostrzeszowskim szpitalu. S. Hemmerling już na wstępie obrad wniósł o wprowadzenie dodatkowego punktu poświęconemu temu właśnie tematowi. W głosowaniu propozycja ta została jednak odrzucona. Nie przeszkodziło to jednak radnym w przedstawieniu szeregu zarzutów pod adresem osób odpowiedzialnych za obecną sytuację w szpitalu. Jako pierwsza głos w dyskusji zabrała Małgorzata Szymoniak-Staniszewska. Swoje słowa kierowała przede wszystkim do starosty Lecha Janickiego.

To pan panie starosto jest odpowiedzialny za nasz szpital, a to, że szpital jest źle zarządzany alarmowali już radni poprzedniej kadencji, ostrzeszowianie i personel medyczny – mówiła. – Niestety, reakcja pana była znikoma, a czasami żadna. Musieliśmy zdobyć złą sławę w całej Polsce, aby coś w tej sprawie drgnęło. Jednak obawiam się, że jak minie szum medialny, wszystko wróci do normy. Niestety, czara goryczy przebrała się na tyle, że musi pan podjąć stanowcze kroki, by naprawić również swoje błędy.

Radna oceniła, że w ostrzeszowskim szpitalu pacjenci nie czują się bezpiecznie, często są traktowani wręcz jak intruzi. W związku z tym wnioskowała między innymi o przemyślany dobór członków nowej Rady Nadzorczej Ostrzeszowskiego Centrum Zdrowia oraz obsadzenie na stanowisku prezesa spółki lekarza.

Tylko lekarzem nie będzie rządził personel medyczny, bo wszyscy będą wiedzieć, że prezes zna się na rzeczy, wie jak powinna działać służba zdrowia (…) Jeśli prezesem będzie człowiek znający się na medycynie, kompetentny, to być może za nim pójdą inni, będą chcieli współpracować dobrzy lekarze, nie tylko rezydenci.

Ryba psuje się od głowy

Zdaniem M. Szymoniak-Staniszewskiej, takie rozwiązanie pozwoliłoby na rezygnację z funkcji dyrektora do spraw medycznych. Dotychczas piastującego to stanowisko Andrzeja Martynowa oceniła bardzo surowo.

Ostrzeszowianie wiedzą, że nie wystarczą umiejętności medyczne – kontynuowała radna. – Najwięcej jest oskarżeń o butę, arogancję, gardzenie drugim człowiekiem. Dlaczego ostrzeszowianie nagminnie chcą leczyć się w innych placówkach, tylko nie u nas? Co jest znamienne, pogotowie ratunkowe 80% przypadków wiezie do szpitali ościennych. Przyczyny są oczywiście różne. Mieszkańcy wiedzą, że w szpitalu panuje fatalna atmosfera. Dodam od siebie, ryba psuje się od głowy.

W opinii radnej, osoby bezpośrednio związane z udzielaniem pomocy pacjentkom, które zmarły powinni, do czasu zakończenia postępowania prokuratorskiego, wypełniać swoje obowiązki wyłącznie pod nadzorem innych lekarzy. Jeszcze dalej posunął się S. Hemmerling, który przedstawił i bardzo szeroko uzasadniał wnioski o odwołanie prezesa OCZ Marka Nowińskiego oraz starosty Lecha Janickiego.

Niedopuszczalnym jest takie zarządzanie spółką, że nie może ona pozwolić sobie na usunięcie ze swoich szeregów lekarza, który psuje wizerunek placówki i nadwyręża opinię innych, rzetelnych pracowników spółki mówił radny w odniesieniu do pierwszego z wymienionych, którego obarczył także odpowiedzialnością za niepowodzenie działań na rzecz rozbudowy szpitala, co miało być przecież głównym celem powołania do życia spółki OCZ.

Najpierw apel, potem wniosek

Hemmerling gorzkich słów nie szczędził też staroście. Początkowo zaapelował do niego, aby, jak to określił, „dla dobra społeczeństwa” sam złożył rezygnację.

Nie powinien być starostą człowiek, który nie dba należycie o mienie, dobre imię powiatu i który nie kieruje się zasadami praworządności oraz służebności wobec społeczeństwa powiatu – argumentował. – Który, trwoniąc środki podpisuje uchwałę o podwyżce dla prezesa spółki niewywiązującego się należycie z nałożonych na niego obowiązków, nierealizującego złożonych przez siebie obietnic.

Nie czekając jednak na reakcję L. Janickiego, uznając, że ten rezygnacji sam nie złoży, radny przedstawił wniosek o jego odwołanie.

Powodem złożenia takiego wniosku są tragiczne zdarzenia ostatnich tygodni, w szczególności nieudzielenie osobom chorym odpowiedniej pomocy w Ostrzeszowskim Centrum Zdrowia oraz brak należytego nadzoru wspólnika, jakim jest powiat ostrzeszowski kierowany przez starostę, mający w organie nadzoru spółki swojego przedstawiciela. Dodatkowym powodem złożenia wniosku są niewystarczające działania podejmowane przez Lecha Janickiego i kłamliwe informacje przekazywane między innymi na internetowej stronie starostwa zaniepokojonemu społeczeństwu.

Bicie piany i promocja własnej osoby?

Dyskusja zaczęła się zaostrzać, kiedy przewodniczący Rady Tomasz Maciejewski przerwał wypowiedź Hemmerlinga, twierdząc, że jego wniosek jest bezskuteczny, ponieważ nie spełnia podstawowych wymogów formalnych (wymagane są podpisy przynajmniej ¼ składu rady). Wypomniał też radnemu brak woli współpracy i zainteresowania ustaleniami, jakie zapadły tuż po śmierci 35-letniej kobiety.

Nie podoba mi się jedna rzecz – stwierdził. – Że przy okazji cudzego nieszczęścia, przez bicie piany promuje pan swoją osobę.

Na reakcję nie trzeba było długo czekać.

Za bicie piany pan uważa mówienie o tym, że dokonuje się uśmiercanie kobiet i żeby tego nie było, żeby wyciągnąć konsekwencję wobec osób odpowiedzialnych za funkcjonowanie szpitala? To jest bezczelne z pana strony – grzmiał S. Hemmerling.

W pojednawczym tonie wypowiedziała się radna Krystyna Sikora.

To nie jest w tej chwili problem starosty czy problem przewodniczącego komisji zdrowia – przekonywała. – To jest problem nas wszystkich i nie ma co jeden na drugiego nalatywać tylko trzeba się zebrać i wspólnymi siłami zrobić tak, żeby było dobrze. Nie może nikogo z radnych zabraknąć w tej zmianie. To nie ma być spychologia, musimy to robić razem, a dopiero potem, jak to zrobimy stawiajmy wnioski o odwołanie jednej, drugiej, trzeciej czy czwartej osoby. W tej chwili niepotrzebne są nam takie zatargi, w tej chwili potrzebna nam jest zgoda i wspólne dobre działanie w tym kierunku, żeby ponaprawiać to, co się źle stało.

K. Sikora, już znacznie ostrzej, zwróciła się też bezpośrednio do S. Hemmerlinga.

Co pan zrobił, żeby pomóc temu szpitalowi w tej sytuacji, jaka teraz jest? Jakie pan ma pomysły? Co pan zrobi w tym temacie? Bo, że pan umie krytykować to wiemy, ale pytam, co pan umie tworzyć i co pan zaczął tworzyć, żeby pomóc temu szpitalowi? – pytała.

Dodajmy, że pomiędzy S. Hemmerlingiem a T. Maciejewskim iskrzyło niemal w toku całej sesji. Radny zażądał od przewodniczącego ustąpienia, oskarżając go m.in. o manipulacje i kłamstwa w procesie wyłaniania nowego składu komisji skarg wniosków i petycji, w czym sekundowała mu M. Szymoniak-Staniszewska. Oboje twierdzili, że robiono wszystko, aby ich, jako przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości, pozbawić miejsc w tejże komisji. Przewodniczący Maciejewski temu zaprzeczał zapewniając, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Kto ma rację? To rozstrzygnąć ma Wojewódzki Sąd Administracyjny, do którego skierowano tę sprawę.