Pikietą przed budynkiem Starostwa Powiatowego w Ostrzeszowie zagrozili przedstawiciele związków zawodowych przy Domu Pomocy Społecznej w Kobylej Górze, którzy uczestniczyli w ostatnim posiedzeniu Rady Powiatu. To reakcja na pogarszającą się stale sytuację finansową placówki i brak od dawna oczekiwanych i zapowiadanych podwyżek wynagrodzeń.
Jak dała do zrozumienia przewodnicząca organizacji związkowej Ewa Krawczewska, władze pozostają głuche na zgłaszane im problemy i postulaty.
– W tamtym roku nie otrzymałyśmy żadnej podwyżki. Podniesiony koszt na jednego mieszkańca wynosi około 4.600 złotych, z czego my jako pracownicy nie otrzymaliśmy ani złotówki. Co roku zwyczajowo, jeżeli był podnoszony koszt na jednego mieszkańca, otrzymywaliśmy chociaż część na podniesienie naszych wynagrodzeń. W tym roku tak nie było.
E. Krawczewska zwróciła uwagę, że nawet pracownicy DPS z 20-letnim stażem otrzymują najniższe wynagrodzenie.
– Za chwilę oni odejdą na głodową emeryturę – stwierdziła, a następnie zapytała. – Czy mamy podjąć jakieś radykalne środki, na przykład stanąć całą załogą pod Starostwem i pikietować o naszych bolączkach, żeby pan starosta nas w końcu zauważył?
Według zapewnień szefowej związków zawodowych cała kadra placówki jest psychicznie i fizycznie wyczerpana obecną sytuacją.
– Są braki personelu, jesteśmy zastępowane koleżankami, które chorują, po covidzie i nie tylko. Jesteśmy naprawdę zbulwersowane całą tą obecną sytuacją. Chcemy konkretnie wiedzieć, czy zostaniemy zauważone jako grupa pracowników niemedycznych. Pracownicy medyczni otrzymują podwyżki, a my jako pracownicy DPS nawet przez rząd nie jesteśmy zauważane.
W odpowiedzi starosta Lech Janicki stwierdził, że w przypadku domów pomocy społecznej praktycznie wszystkie koszty funkcjonowania powinny być pokrywane z odpłatności od mieszkańców. Ostatnie lata pokazały jednak, że jest to niemożliwe, a samorządu powiatowego nie stać, aby z własnych środków w pełni zaspokoić oczekiwania finansowe pracowników.
– Gdybyśmy policzyli kwotę, którą państwo napisali w swoim piśmie, to suma rocznych obciążeń, które wynikałyby z podwyżki wynoszącej tysiąc złotych wyniosłaby 3,5 miliona złotych, za pół roku 1,75 miliona– mówił starosta, zapowiadając jednocześnie, że samorząd dołoży starań, by w połowie roku doszło do podwyżki o poziom inflacji. – Uważam, że uczciwie by było, gdyby pracownik zatrudniony w naszych jednostkach przynajmniej 10%, tyle ile wynosi inflacja, żeby wyszedł na zero. Tak uważam, ale co innego jest uważać, a co innego znaleźć na to środki.
L. Janicki tłumaczył dlaczego, tak jak to miało miejsce w minionych latach, ostatniej podwyżce opłaty od mieszkańca nie towarzyszył wzrost pensji pracowników. Miało to wynikać z faktu, że wszystkie domy pomocy społecznej i inne podległe powiatowi placówki miały wtedy poważne problemy z domknięciem swoich budżetów. Brakowało do tego łącznie około 1,2 miliona złotych.
– A to jest pierwsza konieczność, aby jednostka mogła dalej funkcjonować– podkreślił starosta. –W związku z tym zaciągnęliśmy kredyt i daliśmy 1,2 miliona złotych na to, żeby nasze placówki zamknęły budżety. Nie tylko domy pomocy, ale i szkoły. W ten sposób rozleciały się pieniądze, które mogły służyć regulacji państwa płac. Stąd nie odczuliście tego w ubiegłym roku.
Co gorsza, problemy z zamknięciem budżetów mogą zaistnieć również w roku bieżącym. Mimo nawarstwiających się trudności, podniesienie wynagrodzeń kadry domów pomocy społecznej o poziom inflacji ma być jednak możliwe. Rozmowy na ten temat będą kontynuowane podczas spotkania, które odbędzie się w siedzibie DPS w Kobylej Górze.
Fot. www.powiatostrzeszowski.pl
Jprd tym pracownikom się należy, praca z osobami niepełnosprawnymi nie jest lekka. No ludzie dajcie im żyć aby inni mogli żyć! Jestem pełen podziwu i szacunku dla pracowników DPS
Musicie Państwo zrozumieć, że powiatu nie stać na podwyżki dal Was, mimo tego, iż wiemy, że Wasza praca jest bardzo ciężka. Dziękujemy Was za to i życzymy miłego dnia.
Woli wyjaśnienia to wszystkie finanse jakie mieliśmy ponad budżetem wziął pan starosta na swoją podwyżkę uposażenia. Te pieniążki się mu po prostu należały!!!!!.
Tak ale Ci którzy odchodzą na emerytury ze stołków daje się odprawy i pot ponownie zatrudnia to jest wporzadku Moim zdaniem osiągnęła wiek to wnuki nie niańczy a gruba kasę będzie brać a dla pracowników z najniższą nie ma coś nie tak tylko my podatnicy musimy na tych przy korycie zarobić
A kto nas z najniższa zrumie Bogaty biednego nie zrozumie „