Trudna sytuacja na granicy polsko-ukraińskiej wymaga zwiększenia liczebności służb odpowiedzialnych za to, by proces przyjmowania uchodźców przebiegał sprawnie i bezpiecznie. Dlatego też w rejon ten delegowani są funkcjonariusze z całego kraju, w tym ostrzeszowscy policjanci. Do tej pory na przejścia graniczne wydelegowanych zostało dziewięcioro z nich, w tym asp. Katarzyna Jackowska i sierż. Kamila Okoń z Wydziału Ruchu Drogowego.
Przez dwa tygodnie od 30 marca do 13 kwietnia pełniły służbę w Chełmie, wzmacniając szeregi tamtejszej Komendy Miejskiej Policji. Ku ich zaskoczeniu przełożeni zgodzili się na to, by mogły pracować wspólnie, tworząc jeden z nielicznych żeńskich patroli. Inne panie co prawda się pojawiały, ale z reguły wraz z panami w patrolach mieszanych. Decydowały oczywiście względy bezpieczeństwa.
– Sytuacje są różne, niekiedy bardzo dynamiczne, w grę wchodzi też nocna służba – podkreślają K. Jackowska i K. Okoń. –Przełożeni obawiają się o bezpieczeństwo policjantów. Nam się udało, że razem pełniliśmy służbę przez dwa tygodnie po piętnaście godzin dziennie. Fajnie jechać z kimś z kim się człowiek dogaduje i zna od dłuższego czasu.
Przedstawicielki Komendy Powiatowej Policji w Ostrzeszowie pracowały przede wszystkim na dworcu kolejowym, gdzie swój bieg kończyły pociągi wypełnione m.in. podopiecznymi ukraińskich domów dziecka. Ci ostatni w Polsce zatrzymywali się jedynie na chwilę. Miejscem docelowym była bowiem dla nich Holandia i tamtejsze placówki opiekuńcze. Jechały tam podstawionymi na dworzec PKP autobusami. Były wśród nich sieroty, dzieci niepełnosprawne, a nawet noworodki. Kontakt z nimi był dla policjantek niezwykle emocjonalnym przeżyciem.
– Ta służba nie tyle była wyczerpująca fizycznie co psychicznie– przyznaje sierż. K. Okoń. – Te obrazy, widok tych dzieciaków chwytał mocno za serce. One spały na parapetach, na podłodze… Kiedy weszło się tam pierwszy raz to, odczuwało się emocje nie do opisania. Takich rzeczy nie widzi się codziennie.
Podobnego zdania jest też asp. K. Jackowska.
– Jeśli ktoś ma swoje dziecko bądź też kontakt z małymi dziećmi, tym bardziej kobieta, to jest to bardzo emocjonalne przeżycie – nie kryje.
Aby jednak zachować profesjonalizm i sprawność działania należało te emocje opanować.
– Policja i straż pożarna to służby pomagające na pierwszej linii. Do przenoszenia dzieciaczków i walizek dysponowani są głównie strażacy, bo jest ich najwięcej– wyjaśnia pani Kamila. – Z kolei policjanci odpowiedzialni są za kierowanie ruchem i legitymowanie. Kierowców podjeżdżających autokarów trzeba było wylegitymować, żeby sprawdzić kto i gdzie będzie wiózł te dzieci.
Bywało ponadto, że policjantki wcielały się w role opiekunek, aby choć przez chwilę odciążyć osoby pełniące te obowiązki praktycznie całą dobę.
– Na jedną opiekunkę przypadało bardzo dużo dzieciaczków – wspomina sierżant Okoń. – Kiedy jedno zaczynało płakać, wywoływało to falę. Reszta też zaczynała się bać. Są malutkie i może nie do końca rozumieją, co się dzieje, ale widać, że są wystraszone, zdezorientowane. Często zdarzało się tak, że pociąg miał przyjechać, załóżmy o 6.00, a przyjeżdżał o 19.00. Dzieciaki spędzały więc mnóstwo czasu w pociągu, a potem w autokarze. To bardzo duże obciążenie.
O wielkim obciążeniu mogą też mówić mundurowi z miast i miejscowości przygranicznych. Stąd też wsparcie funkcjonariuszami z innych części kraju wydaje się być nieodzowne. Dla funkcjonariuszek z Ostrzeszowa wyjazd ten był nie tylko dużym wyzwaniem, ale też cennym doświadczeniem.
– Miałyśmy okazje poznać kolegów z innych województw czy z innych powiatów naszego województwa, nawiązać znajomości, które być może przetrwają, czas pokaże – podsumowuje asp. Jackowska. –Była okazja powymieniać się doświadczeniami i informacjami. To wniosło coś nowego.
Dodajmy, że Chełm to nie jedyne miasto w pasie przygranicznym, gdzie delegowani są policjanci z Ostrzeszowa. Można ich spotkać także w Hrubieszowie czy Włodawie.
Najnowsze komentarze