1 września zakończyła się misja funkcjonariuszy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Ostrzeszowie, którzy przez kilka ostatnich tygodni pełnili służbę w zmagającej się z potężnymi pożarami lasów Grecji. Dwa dni później o przebiegu tych trudnych działań i swoich wrażeniach z udziału w niej opowiadali dziennikarzom podczas konferencji prasowej w Starostwie Powiatowym.
Zostali tam zaproszeni przez starostę Lecha Janickiego, który postanowił osobiście podziękować im za godne reprezentowanie powiatu ostrzeszowskiego. Dumę z postawy swoich podwładnych wyraził też komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej Piotr Mazurkiewicz. Jak wiadomo, do Grecji skierowano dwie kilkuosobowe grupy ostrzeszowskich strażaków, współtworzących blisko 150-osobowy wielkopolski moduł. Dla części z nich był to już drugi tego typu zagraniczny wyjazd. W roku 2018 walczyli bowiem z pożarami lasów pustoszącymi znaczne obszary Szwecji.
–Od samego początku ta misja była inna niż tamta – przyznał dowódca zastępu Adrian Kwikert.
Różnice dały się odczuć już podczas podróży na miejsce akcji. Trwała znacznie dłużej i wymagała przejechania przez kilka krajów.
– Byliśmy mile przyjmowani nie tylko w Grecji, ale też w innych krajach, które mijaliśmy po drodze: na Węgrzech, w Serbii i Bułgarii. – podkreślił A. Kwikert. – Zdarzało się, że ludzie nam machali i dziękowali za to, że jedziemy pomóc. Było dla nas zaszczytem i przyjemnością, że jedziemy robić coś dobrego.
Służba na miejscu okazała się bardzo wymagająca, ze względu na skalę pożaru, duże tempo rozprzestrzeniania się ognia, wysokie temperatury, brak wystarczającej ilości wody, a także ukształtowanie terenu, które częstokroć utrudniało dotarcie do miejsc, gdzie ujawniano kolejne zarzewia.
– Nieraz gasiło się dwie minuty czy pięć minut, a wejście czy zejście trwało pół godziny czy czterdzieści minut. To był duży wysiłek – nie krył dowódca.
Jego zdaniem jedna z najbardziej dokuczliwych niedogodności wiązała się z niezwykle krótkim czasem na przygotowania do wyjazdu.
– O godzinie 20.00 dostaliśmy informację, że prawdopodobnie pojedziemy, a już o 9.00 mieliśmy być w Lesznie – wspominał. –O 6.00 rano wyjeżdżaliśmy z Ostrzeszowa, więc pozostawała nam tylko noc na spakowanie się i pożegnanie z rodziną.
Szczególny dyskomfort odczuwali oczywiście strażacy po raz pierwszy uczestniczący w takim przedsięwzięciu, a także ich bliscy. Nie brakowało jednak oczywiście korzyści. Obok, wspomnianej już, satysfakcji z niesienia pomocy to kolejne cenne doświadczenie, które z pewnością zaprocentuje w dalszej służbie. Uczestnicy misji zapewniają, że praktycznie cały czas są w pełnej gotowości, by podjąć kolejne wyzwanie.
– Nawet, gdyby dzisiaj przyszedł rozkaz komendanta głównego, to trzeba byłoby jechać do domu, spakować się i jechać Taka nasza rola. Nawet sobie żartowaliśmy, że byliśmy już na północy i południu, więc teraz pora na wschód i zachód – dodaje A. Kwikert.
Brawa i szacunek dla strażaków.
A tak na marginesie – to chyba jedyna ze służb, która się nie sPiSowała. Ruszają zawsze na ratunek LUDZIOM i im pomagają, a nie są wykonawcami rozkazów czy poleceń rządzących…
Spisowany masz mizg
O MATKO MICHAŁ…ALE ŻEŚ …SIĘ ZMIENIŁ….PRZYTYŁ